BIEGI ULICZNE

🗓 Edinburgh Marathon Festival 2023 – Półmaraton

Udostępnij:

Edynburg, Szkocja

Szkocja nas zachwyciła – przyrodniczo i krajobrazowo. Ostatnie dni naszej podróży, spędziliśmy jednak na zwiedzaniu jej miejskiego oblicza – a mianowicie stolicy. Edynburg przyciągnął nas ze względu na odbywający się pod koniec maja Edinburgh Marathon Festival, w którym wystartowałam na dystansie półmaratońskim. Jednakże Edynburg oczarowuje znacznie bardziej – średniowieczną architekturą, klimatycznymi uliczkami, niezliczonymi punktami widokowymi, wzgórzami. Na szczęście nasz plan podróży zakładał kilkudniowy pobyt w tym klimatycznym mieście. Biec w takim magicznym miejscu – po prostu bajka!

Na to wydarzenie zarejestrowałam się zaledwie dwa miesiące przed startem. Niby dość późno, aczkolwiek przygotowania do biegu na dystansie 21,0975 km rozpoczęłam na początku tego roku – z myślą o starcie w kwietniu.⁣ Po wielu zawirowaniach i chorobach wpływających na zmiany w planie treningowym, zdecydowałam się pobiec w Edynburgu późną wiosną – 28 maja 2023!

Ach jak się cieszę z tej decyzji! Edynburg już dawno temu uplasował się bardzo wysoko na mojej biegowej liście. Oboje z Maciejem byliśmy zapisani na to wydarzenie w 2020 roku, aczkolwiek trwająca wówczas pandemia uniemożliwiła podróżowanie oraz udział w masowych wydarzeniach. W kolejnym roku mogliśmy uczestniczyć na podstawie zapisów sprzed roku – niemniej, powstrzymała nas moja ciąża! Jak to mówią: Co się odwlecze, to nie uciecze!

Droga do Półmaratonu

Moje przygotowania rozpoczęły się dość “pod górkę”. Treningi zimowe, tj. grudniowe i styczniowe szły bardzo średnio – albo zwyczajnie nie szły. Chorowaliśmy na zmianę – ja i Berni. Czułam, że forma spada z tygodnia na tydzień, ale rozsądnie było odpuszczać w takich chwilach i dawać sobie przestrzeń na regenerację. Doszłam do wniosku, że potrzebuję wsparcia w ułożeniu planu treningowego.

Podjęłam współpracę z Kasią Olszewską, rozpoznawalną w sieci jako kasia_runtheworld. Znamy się osobiście, dwukrotnie uczestniczyłam w obozie biegowym organizowanym przez parę Olszewskich na Suwalszczyźnie. Cieszyłam się, że mogę liczyć na jej eksperckie spojrzenie – analizę moich postępów, modyfikowanie planu na podstawie odbytych treningów, porady dotyczące treningów uzupełniających oraz rozciągania. Z Kasią łączyłyśmy się poprzez platformę, w której miałam dostęp do rozpisanych treningów na kolejny tydzień. Oceniałyśmy i komentowałyśmy moje aktywności. Przyznam, że wiele to zmieniło – miałam trening szyty na miarę moich możliwości w danej chwili. Wszelkie dodatkowe wyjazdy, wędrówki górskie były brane pod uwagę, abym się nie przeciążyła. Nie odnotowałam żadnych kontuzji – czułam jak forma rośnie! O to chodziło!

Przygotowania w podróży

Ostatnie 10 dni przed moim wymarzonym biegiem spędziliśmy podróżując po Szkocji. Nie wyobrażaliśmy sobie, żeby nie skorzystać z dodatkowych dni na podróż przy okazji wydarzenia w Edynburgu.

Czy podróż i przygotowania do półmaratonu idą w parze? Nie jest to na pewno optymalny plan. Wszystko zależy od tego jak spędzamy czas w trakcie podróży.

Będąc w Szkocji, skupiliśmy się na Highlands oraz Isle of Skye. Oznaczało to, że w naszych aktywnościach przeważały wędrówki górskie. Przewyższenia są tutaj znaczące – odczuwalne dla wielu mięśni. Podjęliśmy się wejścia na najwyższy szczyt Wielkiej Brytanii – Ben Nevis. Wędrówka ta wymagała ponad 1300 m podejścia, tydzień przed półmaratonem. Szukając tras biegowych do treningów w tamtejszym terenie, nie można liczyć na zupełnie płaskie odcinki. Mój plan zakładał szybsze przebieżki w co niektórych treningach, a to nie lada wyzwanie na tutejszych wzniesieniach.

Maciej zaangażował się w poszukiwanie odpowiednich ścieżek, a ja “rysowałam” trasy w aplikacji biorąc pod uwagę zaplanowany dystans oraz tempo. Uwierzcie, nie było to proste.

Jedna z piękniejszych tras, którą biegłam w życiu…

Rozpoczynała się w dolinie Glen Coe, przy punkcie widokowym “Three Sisters”, a kończyła w miasteczku Glencoe. Trasa wiodła wzdłuż malowniczej doliny – szutrowymi drogami oraz krętymi ścieżkami. Przy Loch Achtriochtan przecięłam A82, aby kontynuować mało ruchliwą, jednopasmową Glencoe Old Road prowadzącą do miasteczka. Skorzystałam z wytyczonego szlaku zwanego – Glencoe Orbital Track, który wiódł leśnymi ścieżkami. Wyszło 15,5 km, czyli idealnie na dłuższe wybieganie, które miałam w planie treningowym.

Co jeszcze wpływało na jakość moich przygotowań?

Podróżowaliśmy campervanem, z dzieckiem na pokładzie. Nie powiem żebym odpoczywała w przerwach pomiędzy treningiem a wędrówką. Długość i jakość snu były niewystarczające, a dieta – no coż, odbiegała od idealnej.

Na pewno warto sobie przemyśleć jaki mamy cel biegowy i jak bardzo podróż może wpłynąć na wynik. To chyba kwestia priorytetów. Idealnie byłoby zaplanować podróż po ukończeniu półmaratonu. Niestety, nie mieliśmy takich możliwości. Zatem – cieszyłam się z tego co mogłam wydusić na ostatniej prostej!

Udział w Edinburgh Marathon Festival

Edinburgh Marathon Festival to największe biegowe wydarzenie w Szkocji, organizowane od 2003 roku. Uczestnicy mogą wybierać pomiędzy 9 dystansami, w tym: Maratonem, Półmaratonem, 10k, 5k, biegami dziecięcymi i młodzieżowymi. W tym roku nie było problemu z rejestracją w marcu, trudniejsze okazały się poszukiwania noclegu w mieście, które organizuje wydarzenie na ponad 40.000 uczestników oraz 100.000 widzów. W samym półmaratonie wzięło udział ponad 10.000 biegaczy.

Numer startowy można było odebrać w sobotę lub w niedzielę tuż przed samym wydarzeniem. Taka opcja dotyczyła osób przyjezdnych. Mieszkańcy UK otrzymali swoje numery startowe za pośrednictwem poczty. Na pewno usprawniło to odbiór numerów. Punkt wydający numery startowe został zlokalizowany na Holyrood Road, w nowoczesnym centrum nauki – Dynamic Earth.

Organizacja wydarzenia

Strefa startu została podzielona na 9 części oznaczonych kolorami. Przydzielono mnie do strefy zielonej, która definiowała moje miejsce w obszarze linii startu na podstawie prognozowanego wyniku. W pakiecie informacyjnym zawarto wszelkie szczegóły dotyczące aktywności przedstartowych. Wiedziałam dokąd pójść, aby oddać plecak, który następnie przewieziono ciężarówkami na strefę mety. Wiedziałam na jakiej ulicy zlokalizowana jest moja grupa.

Tak… to widok po 8:00 z kolejki do toi-toi

Choć bieg rozpoczął się sprawnie i każda strefa ruszyła zgodnie z harmonogramem tj. elita, biała, czerwona, żółta, zielona, pomarańczowa, niebieska, różowa i czarna, nie udało mi się wystartować z moją grupą. W kolejce do toalety stałam ponad pół godziny. W momencie rozpoczęcia biegu, miałam przed sobą jeszcze około 10-15 osób. Wystartowali zieloni, pomarańczowi. Dołączyłam dopiero do grona niebieskich. Czy wpłynęło to na moje tempo? Nie aż tak bardzo, szybko dogoniłam “pomarańczowych”, potem również część “zielonych”.

Tempo biegu

Jaki czas zakładałam na przebiegnięcie tzw. połówki? Pomimo gorszego okresu chorobowego i osłabienia organizmu przez dość długi czas, marzyłam o poprawieniu swojego ostatniego wyniku na tym dystansie, czyli 01:59:38. Postępy, które czyniłam z tygodnia na tydzień, z treningu na trening napawały optymizmem. Forma szybko szła w górę. Po cichu liczyłam, że mój cel jest realny. Kasia, która rozpisywała dla mnie plan treningowy, zasugerowała abym ruszyła w tempie 5’30/km. Utrzymując takie tempo miałam szansę dotrzeć na metę z zadowalającym mnie wynikiem.

Początkowo nie mogłam złapać rytmu, prędkość zmieniała się ze względu na zbiegi i podbiegi. Wywoływało to różnice 10-15 s/km przez pierwsze 7 km, które wiodły przez ulice Starego Miasta. Niemniej, pierwsze 10 km pokonałam w 55 min – odczuwając komfort i zapas energii. W trakcie biegu zużyłam 4 żele oraz wypiłam ok 500 ml wody. Korzystałam z własnych zasobów, które umieściłam w kamizelce z bukłakiem. Moje doświadczenie pokazuje, że zyskuję czas kiedy nie sięgam po wodę i przekąski na punktach odżywczych. Poza tym – wolę mieć stały dostęp do wody i popijać niewielkie ilości kiedy czuję pragnienie lub zwyczajnie popijam gęsty żel.

To był MÓJ DZIEŃ! Trzymałam zamierzone tempo, a na ostatnich dwóch kilometrach byłam w stanie jeszcze przyspieszyć. Oficjalny czas: 01:56:46 🔥🔥🔥.

Dokonałam tego, pobiegłam w średnim tempie 5’32/km. Poprawiłam swój wynik na dystansie półmaratońskim o 3 minuty! Tak, uroniłam łezkę zmierzając po medal!

Mój zegarek zmierzył o 200 m więcej, stąd wykazał średnie tempo biegu 5’27/km. Pokonując kilometr po kilometrze byłam pewna, że zmieszczę się w przedziale 01:55:00 – 01:56:00. Zabrakło mi oznaczeń na trasie co kilometr, aby weryfikować zgodność pomiaru zegarka z trasą oznakowaną przez organizatorów. Przepraszam, oznaczenia były – wyrażone w milach. Mój kalkulator w głowie nie był w stanie przeliczać tego w trakcie wysiłku. W momencie kiedy na tarczy zegarka ujrzałam magiczne 21,1 km nie widziałam jeszcze mety!

Trasa Półmaratonu

Źródło: Oficjalna Trasa Półmaratonu opublikowana na stronie Edinburgh Marathon Festival.

Trasa ta określana jest jako jedna z najszybszych na świecie, ze względu na 90-metrowy spadek prawie na poziom morza. Nie dajcie się jednak zwieść hasłom reklamowym, często po zbiegu następuje podbieg. Bywają też odcinki o ciągłym nachyleniu pod górkę – na dystansie 1-2 km. Szczerze, trasę określam jako dość trudną. Prawda, odpoczywałam i nadrabiałam prędkość na zbiegach. Jednakże podbiegi bywały męczące. Być może to moje mięśnie, zmęczone po górskich wędrówkach, tak reagowały na przewyższenia. W momencie kiedy trasa opuściła mury miejskie i skierowała się na wybrzeże – doświadczyliśmy rześkiej bryzy, ale i podmuchów wiatru.

Możecie prześledzić trasę mojego biegu mila po mili dzięki nagraniu zarejestrowanemu przez Suunto.

Niemniej, ta niesamowita trasa w centrum Edynburga prowadzi przez liczne kultowe miejsca. Mijamy linię startu z Uniwersytetem Edynburskim w tle. Na pierwszym zakręcie mijamy Greyfriars Kirkyard, kontynuując bieg w stronę starego miasta. Przebiegamy przez Royal Mile, z katedrą St Giles po prawej stronie i kultowym zamkiem Edynburskim po lewej. Przebiegamy także przez Princes Street Gardens, mijamy Szkocki Parlament oraz podziwiamy spektakularne Wzgórze Artura.

Po opuszczeniu miasta, kierujemy się na wybrzeże – w stronę mety prowadzi nas promenada Portobello. Meta w Musselburgh została zlokalizowana na rozległych boiskach Pinkie School. Przestronny teren do odpoczynku i świętowania.

Meta & Widzowie

Wzdłuż całej trasy niesamowitą atmosferę tworzyli kibice. Mnóstwo oklasków i ciepłych słów, a raczej okrzyków. Na wybrzeżu mijaliśmy mieszkańców stojących przy furtkach swoich domów, którzy częstowali biegaczy bananami, jabłkami i innymi przysmakami. Przepiękne gesty!

Meta oraz miejsce spotkań z naszymi kibicami zostały zlokalizowana w Musselburgh. Tutaj też przewieziono ciężarówkami nasze bagaże, pozostawione o poranku w strefie startu. Aby nasi widzowie mogli dostać się w okolice mety, organizatorzy zadbali o dedykowane autobusy. Kilka linii autobusowych ruszało po 8:00 z różnych dzielnic Edynburga.

Moi kibice wyruszyli ze Starego Miasta, dojazd zajął im 45 min, następnie spacer z przystanku 20 min. Nie zdążyli dotrzeć na czas, aby zobaczyć mnie finiszującą. Zobaczyliśmy się dopiero w strefie spotkań. Cudnie było dzielić się z nimi radością tuż po biegu! Nie dowierzałam w wynik, który udało mi się wybiegać tego dnia! Pierwszy raz byłam tak wzruszona tuż za linią mety! Po krótkim pikniku zebraliśmy się w stronę oczekujących autobusów, aby wrócić do centrum miasta. Nasz mały człowiek zasnął już w drodze na przystanek. Pozwolił mamie odpocząć w drodze powrotnej 🙂

Informacje praktyczne

  • Rejestrując się na bieg, warto niezwłocznie zarezerwować nocleg w Edynburgu. Najlepiej na Starym Mieście, aby na linię startu dotrzeć pieszo.
  • Start i meta zlokalizowane są w różnych miejscach. Warto o tym pamiętać umawiając się z rodziną i znajomymi. Ma to też znaczenie w kontekście depozytu, w którym zostawiamy nasze bagaże.
  • Dedykowane autobusy dowożące uczestników i widzów wymagają wcześniej zakupionego biletu. Zakupu dokonujemy poprzez stronę wydarzenia – oraz konto uczestnika.
  • Bagaż musi spełniać wymagania określone przez organizatora. Przywieszamy do niego tag dołączony do naszego numeru startowego.
  • Osoby spoza UK muszą odebrać numer startowy w festiwalowy weekend, w miejscu określonym przez organizatora.
  • Info Pack, który otrzymujemy drogą mailową 2 tygodnie przed Festiwalem Biegowym zawiera wszystkie niezbędne informacje. Bez stresu, wszystko pięknie opisane!

Podsumowując…

Jeżeli poszukujecie wyjątkowej lokalizacji na swój pierwszy lub kolejny półmaraton – nie zawaham się zarekomendować Edynburga. Magia tego miasta niesie. Kilometry mijają niezwykle szybko kiedy biegnąc skupiamy się na czymś innym niż na samym wysiłku. Tutaj nie trudno skupić się na mijanych, kultowych miejscach. Dla klimatu miasta i atmosfery, którą tworzą mieszkańcy – warto! Kogo zachęciłam?

Planujecie udział w podobnym wydarzeniu? Być może zainteresują Was pozostałe wpisy dotyczące zawodów biegowych. Znajdziecie je w kategorii: Biegi uliczne.

Już niebawem opublikujemy kolejne artykuły dotyczące naszej podróży po Szkocji. Znajdziecie je w Menu – Podróże: Szkocja.

Udostępnij:

Natalia Wielgopolan

Podróżniczka, góroholiczka, biegająca mama! Z wykształcenia magister filologii angielskiej i ekonomii. Pomimo codziennej pracy na etacie w korporacji, staram się żyć w równowadze między sferą zawodową a prywatną. Słucham własnych potrzeb i kieruję się wartościami, które wyznaję. Realizuję swoje pasje - wraz z rodziną. Piszę dla Was o naszych doświadczeniach :) Cześć!

1 komentarz

  1. Prawdziwy z Ciebie talent i mistrz pióra z ogromną łatwością przekładasz myśli na słowa… trzymaj tak dalej, dbaj i pięlęgnuj swego bloga… Skąd czerpiesz tak ciekawe inspiracje ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *